I co dalej?

  • warning: readfile(http://cw.money.pl/mapki_pogoda_mala.html): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/jarek/www/falenica.pl/drupal-6.38/includes/common.inc(1769) : eval()'d code on line 1.
  • warning: readfile(http://cw.money.pl/u_kursy_nbp.html): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/jarek/www/falenica.pl/drupal-6.38/includes/common.inc(1769) : eval()'d code on line 1.
  • warning: readfile(http://cw.money.pl/u_wiadomosci_kraj.html): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/jarek/www/falenica.pl/drupal-6.38/includes/common.inc(1769) : eval()'d code on line 2.
  • warning: readfile(http://cw.money.pl/u_wiadomosci_swiat.html): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/jarek/www/falenica.pl/drupal-6.38/includes/common.inc(1769) : eval()'d code on line 3.

Dopiero po raz drugi korzystamy z naszej „lupy”, aby przyjrzeć się sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się po raz drugi w przeciągu roku pozbawieni prądu ponad 36 godzin, niektórzy jeszcze dłużej. Dziś firma Błysk zabierze zawartość naszych lodówek i zamrażarek ( współczujemy pracownikom). Niniejszy post adresowany jest na szczęście do mniejszości – tj. tych wszystkich z nas, którzy płacą rachunki w PGE ZEWT. Owa mniejszość chce dołączyć do większości, której zasilanie przywracane jest po godzinach, a nie po dniach. Pytanie - i co dalej z nami i PGE - pozostaje aktualne...
**
Szacujemy straty…
Żywność – minimum 100 złotych, rozładowany akumulator podtrzymania alarmu i konieczność wezwania serwisu ( z każdym tego typu wypadkiem radzimy sobie coraz lepiej z serwisowaniem instalacji alarmowej), zmarnowana sobota i niedziela, wreszcie zakup agregatu – w zależności od decyzji – czy tylko podtrzymanie funkcji życiowych ( woda, lodówka i automatyka na piecu c.o. i c.w.u.), czy też rozświetlony cały dom ( ale też duży poziom hałasu) – to wydatek od 2 do 5 tysięcy złotych oraz telefony, na których zarabia TP. A nerwy i stres oraz czas, – to w dużej mierze straty moralne, które jest najtrudniej wycenić.
*
Król jest nagi…
Trudno o polskiej energetyce powiedzieć, że ma się dobrze. Zmieniające się warunki klimatyczne wpędzają nas coraz bardziej w umiarkowane kataklizmy – na pewnych obszarach pozbawiając ludzi dorobku całego życia. W oczach polityków energetyka jawi się, jako dobro najwyższe, którego należy bronić ( tj. trzymać na garnuszku podatników) do samego końca.
Wiatr i śnieg powalające linie energetyczne mają podobnie, jak w przypadku chorych drzew - moc...ozdrowieńczą – rozmawiając z osobą odpowiedzialną w PGE ZEWT za eksploatację urządzeń słyszymy stanowczy sprzeciw przeciwko stwierdzeniu, że w „Warszawie- Teren” nic się robi. Zdaniem naszego respondenta jest zupełnie inaczej – od dwóch lat notowany jest oszołamiający rozwój – ilość transformatorów średniego napięcia potrzebnych do zasilenia nowych odbiorców ( szeregowców, osiedli domów jednorodzinnych i bloków, oraz posiadłości i willi) idą w setki sztuk. Jednak już po chwili rozmówca dodaje – ale w eksploatację istniejących linii się zupełnie nie inwestuje, tj. nie ma działań długofalowych, które służą odtwarzaniu sieci mających 50 – 60 lat. Eksploatacja może jedynie sztukować zniszczone fragmenty sieci po zdarzeniach, jakie miały miejsce w październiku ub. roku lub kilka dni wstecz. Dopiero po październikowym Armagedonie zrobiło się głośno na temat tzw. przecinki drzew, lub tylko ich konarów, które mogą być źródłem potencjalnych zwarć. Ale i tu zainteresowani konsumenci energii elektrycznej skarżą się, że przycinanie i wycinanie robione jest z myślą o chwili, a nie ma charakteru uprzedzania zdarzeń. Służby ( a raczej firmy zewnętrzne) motywują to tak: umiłowanie przyrody i „za jakiś czas też coś robić trzeba”. W rezultacie częściej mamy efekt usuwania skutków niż stosowanie prewencji.
*
O „kwasiarzach” i priorytetach…
„ Kwasiarze” to historia z października ub. roku - tym z Aleksandrowa obiecano podłączyć prąd na końcu.
„Priorytety” to ubiegło piątkowe stwierdzenie = „ Jest tam awaria na niskim, ale Aleksandrów nie jest priorytetem”.
Rację mają dyżurni RE Otwock, że żadnemu klientowi ( jeśli miał szansę się dodzwonić) tak nie odpowiedzieli. Jednak zdesperowani ludzie poszukują dojścia do dyżurnych innymi kanałami – często poprzez pracowników innych rejonów energetycznych wykorzystując ich kontakty służbowe.
Dlaczego Kwasiarze mają być obsługiwani na końcu? Może po złości?
Coraz więcej właścicieli ziemi, która z nieużytków ma zmienić się w działki budowlane występuje z pretensjami do Zakładu Energetycznego, żeby ten zabrał słupy, bo biegną w poprzek działek, lub zostały tam postawione bez ich zgody.
Nie raz i nie dwa pracownicy odpowiedzialni za konserwację sieci lub przycinkę drzew nie są wpuszczani na teren posesji, co rodzi dodatkowe spięcia na linii dystrybutor – odbiorca.
A może lepiej sobie wytłumaczyć 42 godziny bez prądu brakiem owego „priorytetu”?
Wystarczy spojrzeć na plan RE Otwock i już wszystko jasne – Otwock, Karczew i miasto Józefów to niewątpliwie najważniejsi odbiorcy dla PGE na tym terenie – nie tylko osiedla mieszkaniowe, ale zakłady przemysłowe oraz ważne obiekty użyteczności publicznej ( min. szpitale) i obiekty sportowe,
Granica podziału pomiędzy dwoma dystrybutorami energii elektrycznej RWE i PGE przebiega tak, że dzieli ona Aleksandrów i po części Falenicę, chociaż cały Aleksandrów i cała Falenica znajdują się w granicach Warszawy – podział ten sięga drugiej połowy XX wieku, kiedy te tereny nie były jeszcze tak mocno zasiedlone.
Pytając „ ojców założycieli”, których upór pozwolił w 1992 roku oderwać Aleksandrów od gminy Wiązowna i scalić go z Warszawą, dlaczego tak to jest, że połowa ulicy Złotej Jesieni nie przeżywa gehenny pozbawienia prądu przez wiele godzin, bo należy do RWE, podczas gdy druga połowa tej ulicy topi śnieg lub zbiera deszczówkę, bo należy do PGE – odpowiadają, że próbowali, ale straszono ich wówczas, że mogą mieć kłopoty, jeśli nie z zachowaniem życia, to ze zdrowiem.
Gdy w noworoczny wieczór owi „bezpriorytetowi” oraz kwasiarze zostaną znów pozbawieni prądu na kilka godzin - to, jeśli awaria nie ma charakteru kataklizmu ( wówczas mamy sygnał ”zajętości”) miły głos w słuchawce powiadomi nas, że przerwa potrwa kilka godzin, bo trzeba odbyć 5 km. spacer przez las, a dzień w styczniu krótki.
I to jest jeszcze jeden powód – mała społeczność otoczona lasami ( od strony zasilania PGE) nie może być najważniejsza. I tu dochodzimy do jeszcze jednego wniosku – las to nie tylko zagrożenie pożarem, ale też źródło kłopotów braku prądu.
Jeden z pracowników „centrali” PGE ZEWT na Marsa 95 tłumaczy to tak –„ sieć wszędzie jest tak samo stara, jednak jedni mają mniej szczęścia, a inni więcej”
- Nie chcemy być zawsze tymi, którzy mają monopol na brak szczęścia!
Nie możemy się z taką argumentacją do końca zgodzić – dużo jednak zależy od dyrektorów RE – młodzi i rzutcy będą inwestować w sieci niskiego napięcia, aby przez lata mieć komfort, ci czekający na emeryturę będą żyli potrzebą chwili.
*
Secesja…
Teoretycznie każdy z nas ma prawo zmienić dystrybutora energii elektrycznej, podobnie jak teoretycznie każdy z nas jest równy wobec prawa i ma bezpłatny dostęp do służby zdrowia.
Praktyka jednak już nie raz była, jest i niestety jeszcze będzie źródłem naszej frustracji.
Nikt z nas nie weźmie sobie na kark zbudowania linii biegnącej równolegle do istniejącej lini PGE, nikt nie kupi transformatora średniego napięcia i to nie tylko dlatego, że nie sprzedają go na raty.
Z indywidualnego punktu widzenia się to po prostu się nie opłaca, ale czy to oznacza, że mamy siedzieć cicho i czekać na kolejny Armagedon?
W biznesie obowiązuje zasada – kto nie wierzy w sukces, ten go nie odniesie.
Kiedy sukces będzie możliwy? Tylko wówczas, gdy doprowadzimy do rozmów na linii RWE – PGE o scaleniu ( tj. odkupieniu – w większości po cenie złomu) istniejącej infrastruktury i wcielenie w życie tej dewizy – jedno miasto, jeden dystrybutor energii.
Aby do tego doszło należy zakłócić spokój na ul. Żegańskiej 1 – ani Kowalski, ani Nowak nie ma takiej mocy sprawczej, jak burmistrz dzielnicy i prezydent miasta.
Czy PGE łatwo zechce pozbyć się kwasiarzy i tych niepriorytetowych?
Nie, bo posiadanie kawałka stolicy w swoim portfelu to atut, poza tym ten kawałek docelowo ma mieć od 6 do 8 tysięcy mieszkańców ( Józefów to miasto lekko ponad 14 tysięczne).
Ten kawałek już wkrótce będzie o leżał od włos od miasta Wiązowna, które ma duże aspiracje – uchwalenie planu zagospodarowania terenu, który zamknie lotnisko w Góraszce i pozwoli, aby w tym miejscu powstało centrum handlowe i osiedle mieszkaniowe - zmieni zupełnie układ „sił” na tym terenie, o drodze przez las nie zapominając.
Hałas o secesji, jeśli nawet nie doprowadzi nas do zmiany, to musi doprowadzić do zmiany podejścia w nastawieniu PGE do obywateli - konsumentów prądu Z miasta stołecznego Warszawy.
Pracownicy RE Otwock muszą mieć świadomość, że pula cierpliwości się już wyczerpała i ludzie mieszkający w stolicy ( cokolwiek to słowo by nie oznaczało), płacący podatki i ponoszący koszty utrzymania najwyższe w kraju muszą być obsługiwani na poziomie nie gorszym niż pozostała część obywateli naszego miasta – mieszkając przez 12 lat w bloku, tylko raz trzeba było szukać świec.
*
W tym miejscu uwaga - trudno nam powstrzymać złość wobec pracowników PGE i firm zewnętrznych usuwających szkody, którzy są na nogach od 6 do 22 - jednak to nie oni decydują, kto jest "ważny", a kto może czekać.
*
Na terenie Falenicy i Aleksandrowa mieszkają radni dzielnicowi i miejscy – ten atut należy wykorzystać. Musimy uwierzyć, że tylko działając, pisząc i manifestując staniemy się partnerem do rozmów z nomen omen – monopolistą.
- Rzeczywiście, PGE musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy koncern – największy w kraju, stać na obsługę mieszkańców stolicy?
*
I co dalej?
Każda rozmowa z pracownikiem PGE po prądowym kataklizmie zawiera to pytanie – I co kupiłeś ( kupił Pan) ten agregat jak radziłem?
Agregat to podstawa – jeśli mówimy tylko o funkcjach życiowych można zastanawiać się nad niedużym 2,3 – 2,8 kW z silnikiem benzynowym ( PB95) np. Hondy ( Ostrobramska) lub firm polskich Fogo lub Elem, które robią na tych samych silnikach konstrukcje lżejsze i z mniejszymi bakami paliwa i za mniejsze pieniądze ( sklep w Otwocku / Karczewska 10 lub w Międzylesiu przy torach kolejowych – wschodnia strona) koszt ok. 2 – 2,6 tys. złotych.
Bardziej wymagający mogą pomyśleć o jednofazowym dieslu 4 kW np. firmy Eternal, model ETD 4000 CL - cena sprzed dwóch lat 4.600 zł. Ale wykorzystując gniazdo trójfazowe w garażu ( wcześniej zmieniając położenie wyłącznika głównego naszej domowej instalacji – na wypadek przywrócenia zasilania przez PGE) i przerabiając wtyczkę trójfazową mamy prąd w każdym punkcie domu i funkcjonujemy, jakby Armagedon nas nie dotykał.
Teoretycznie mieszkaniec stolicy nie powinien myśleć o agregacie, tak jak nie powinien myśleć o studni wodociągowej i szambie, ale praktyka mówi, że właśnie dlatego, że mieszka w stolicy, a nie na wsi, musi o to wszystko zadbać.
I na koniec pozostaje tylko napisanie kilku pism do możnych tego miasta, dzielnicy i rejonu, aby z satysfakcją mogli odnotować, że coś się w nas zmienia – Kwasiarze i niepriorytetowi powstają z foteli i wersalek:).