Jak dotąd w „Rychowych opowieściach” znalazło się miejsce dla kryzysu ekonomicznego i kapitału społecznego. Ostatnia kampania wyborcza wyciągała różne „trupy z szafy”.
O tym, kto będzie nas najlepiej reprezentował i kto zostanie prezydentem RP miał zdecydować stosunek kandydata do in vitro, mniejszości seksualnych, dłuższego stażu pracy. A jeśli tak, to może warto przyjrzeć się bliżej niektórym z absorbujących nas tematów, lub którymi mamy zaprzątać sobie głowę za sprawą czwartej władzy w RP. Na początek niech będzie o „wychodzeniu z szafy”…
**
Opowieść I. Grill
**
Warszawa, przełom lat 80-tych i 90 – tych. Starszy już biznesmen Noe – rdzenny Włoch postanowił ostatecznie przekazać rodzinny biznes starszemu synowi Cezarowi, który od kilku już lat podróżował po Polsce razem z ojcem skupując młode bydło na włoskie stoły.
Cezar to stuprocentowy południowiec – gorący temperament sprawiał, że niczym marynarz miał przyjaciółkę w każdym większym polskim mieście, ale też magia obcokrajowca, kapitalisty rozbudzała nadzieje Polek na udany związek.
Noe miał tylko jedno zmartwienie – młodszy syn, Jeni nie mógł się jakoś ustatkować, chociażby przynajmniej tak oficjalnie jak Cezar (żonaty), lata płynęły a perspektyw na poznanie przyszłej synowej nie było.
Jeni, fajny chłopak, nie tak obcesowy, jak jego starszy brat, delikatny i wrażliwy.
W końcu przyszedł ten moment określany w środowisku na „coming out” – wyjście z szafy. Jeni przedstawił zdumionym rodzicom, (chociaż matka coś podejrzewała już wcześniej) …swojego partnera.
*
Tunezja, środek wakacji. Turyści z Polski, już kraju członkowskiego UE, odpoczywają w wersji „ all”. Cóż można robić w czasie „ nic, nierobienia”?
- Poza opalaniem się, czytaniem i kąpielami można jeszcze obserwować innych odpoczywających. Uwagę obserwatora przykuwa rodzina kilka leżaków dalej – na pierwszy rzut oka to małżeństwo z dwiema prawie dorosłymi już córkami. Ale coś się tu nie zgadza – jedna z dziewczyn jest niepodobna do ew. rodziców, wiec może to koleżanka lub kuzynka? Zachowanie dziewczyn jest w sumie nienaganne, chociaż „kuzynka” zawsze w spodniach z szeroko rozstawionymi nogami w trakcie siedzenia, ręce w kieszeni, krótkie włosy – ot, taka „chłopczyca”. Rozwiązanie zagadki przyszło któregoś wieczora, w czasie oczekiwania na tzw. animacje. Od sąsiedniego stolika doleciał strzęp dyskusji – „ Mamo, ty masz od tych spraw tatę, a ja mam Olę”.
*
Wawer, sobotnie wakacyjne popołudnie – czas grillowania. Przy stole na wolnym powietrzu, niczym w Toskanii spotykają się bardziej i mniej „średniacy”. Gospodarz serwuje kolejne butelki dobrego wina, z półmiska znika karkówka i skrzydełka. Po omówieniu planów na już następne wakacje, wypływa na powierzchnię temat „ kochających inaczej”.
Przedsiębiorca prowadzący firmę i zatrudniający ok. 40 osób na wstępie swojego wywodu podkreśla, że chociaż go to brzydzi i tego nie rozumie, to jest gotów zaakceptować tego typu sytuację – najlepiej, gdy osoba z tą „dysfunkcją” nie obnosi się i nie przyjmuje postawy roszczeniowej – w innej sytuacji nie ma dla takiego człowieka miejsca ani w jego firmie, ani w gronie znajomych. Tak się dziwnie składa, że wszyscy obecni mają po dwóch synów i żadnej córki.
Jednak tak zapiekła postawa przedsiębiorcy nie znajduje zrozumienia wśród innych biesiadujących, w tym nawet jego żony. W pewnym momencie przeciwnicy tak radykalnej postawy zadają pytanie – „ A co będzie, jeśli twój młodszy syn przyprowadzi do domu partnera i powie – tato jestem gejem”? Czy również wówczas nie będzie dla niego miejsca w domu, nie będzie miejsca w rodzinie?
Trudno już teraz wiernie odtworzyć odpowiedź na to pytanie naszego „radykała”. Pozostali zgodnie oświadczyli, że w obecnej sytuacji takiego wariantu wykluczyć się nie da.
Nie wyrzucą z domu, nie wyprą się.
- „ Zaakceptuję taki wybór, bo kocham. Bo to nadal mój syn”.
*
Już za kilkanaście dni zostanie zorganizowany festiwal mniejszości seksualnych w Warszawie – „Euro Pride'2010”. Impreza na taką skalę organizowana jest po raz pierwszy w tej części Europy i jak podkreślają organizatorzy jej zorganizowanie w kraju postkomunistycznym jest dowodem na coraz bardziej normalny i tolerancyjny stosunek polskiego społeczeństwa do odmienności seksualnych, których akceptacja jest niejako wpisana w członkostwo UE. Aby się udało, imprezę ma wesprzeć ok. 20 tys. gości z zagranicy. W krajach dawnego bloku wschodniego homoseksualizm nadal nie znajduje zrozumienia. Dotąd również Amerykanie śmiali się z Europejczyków, że już nie tylko nie potrafią walczyć na polu bitwy, to jeszcze kochają się ze sobą. Teraz jednak i prezydent Obama musi wywiązać się ze swoich obietnic i zmusza generalicję do otwarcia koszar dla gejów i lesbijek.
„Normalni” poddawani naciskom jeszcze się opierają, często tłumacząc, że świat został tak urządzony, aby to kobieta i mężczyzna tworzyli związek i aby w takim związku przychodziły na świat i były potem wychowywane dzieci, ale „świat” coraz częściej zaczyna twierdzić, co innego…
*
Domaganie się przez mniejszości seksualne praw takich jak należą się małżeństwom i rodzinom jest …naturalną konsekwencją. Kto z nas chciałby żyć w niepewności, co do zachowania partnera, z którym poza „łóżkiem” nie łączy nas ani wspólne konto, ani wspólnota majątkowa? Opuszczenie takiego związku dla innego partnera jest dziecinnie proste. A przecież nikt nie chce być zdradzony, tym bardziej, że nowy związek możliwy jest tylko w określonym środowisku i każda strata boli, a gotowość na nowe uczucie wymaga czasu podobnie, jak ma to miejsce w przypadku osób heteroseksualnych.
„ Chcemy wychowywać dzieci” – dzieci to również dodatkowe spoiwo każdego związku – nie raz przy wódeczce można usłyszeć, że gdyby nie dzieci, to już dawno ona i on nie byliby małżeństwem.
Wspólnota majątkowa, kredyt hipoteczny i dzieci skutecznie powstrzymują rozpad niejednego małżeństwa.
To brutalne, ale taki „rachunek ekonomiczny” wielu z nas powstrzymuje przed rozwodem.
I doskonale zdają sobie z tego sprawę „odmieńcy”
Homoseksualizm świadczy też o doskonałości natury – nie jesteśmy wszyscy jednakowi i tak powtarzalni, jak produkty, które tworzymy. Jednak poza zapisaną „ odmiennością” w naszym umyśle i ciele, jest jeszcze coś takiego, jak „odmienność” nabyta – często spotykana w środowiskach artystycznych, gdzie „artystyczna wena” domaga się coraz to nowych podniet i nowych doświadczeń – w tym seksualnych.
Z seksualnością eksperymentują też ludzie młodzi – alkohol i narkotyki zwalniają hamulce fizycznej poprawności, a to oznacza, że „kochającym inaczej” nie koniecznie trzeba się urodzić, ale można się nim stać.
Odmienność seksualną coraz częściej akceptuje rynek i to z różnych względów.
Z jednej strony związki partnerskie w większości przypadków nie są obarczone obowiązkiem wychowywania dzieci, co sprawia, że na konsumpcję, wakacje i towary luksusowe są oni gotowi wydawać o wiele więcej, niż przeciętna rodzina.
Z drugiej strony brak możliwości dziedziczenia, brak wspólnoty majątkowej i tzw. papieru nie pozwala bankom na udzielanie kredytów, które przecież z tego żyją.
Rynek, nie ma, co ukrywać w przyznaniu identycznych praw mniejszościom seksualnym widzi swoją szansę w wymierającej Europie. Bo jeśli już nie można zapewnić wzrostu sprzedaży masowej, to można poprawiać efektywność sprzedaży towarów luksusowych właśnie mniejszościom seksualnym.
Jeżeli w Polsce dotąd prawa „kochających inaczej” nie ważą w wyborach powszechnych to coraz częściej polscy politycy i Polska podążając za resztą Europy, będą musieli brać je pod uwagę, kalkując liczbę głosów i przekaz kraju na zewnątrz.
A czy rację mają ci, którzy porównują współczesny świat cywilizacji zachodniej do schyłku cesarstwa rzymskiego, to już temat na inną opowieść.
**
Rychu
*
Zdjęcie ( po drobnym retuszu): Love parade, Berlin 2009