R.( Rychu) - Witam p. Włodku cieszę się, że w tym gorącym i między - kampanijnym czasie znalazł Pan chwilę dla "otwartego mikrofonu" f.pl. Z jednej strony muszę przyznać, że jest Pan wyjątkiem w składzie Rady dz. Wawer tak otwartym na kontakty międzyosiedlowe i media elektroniczne - Na dobrą sprawę moglibyśmy komunikować się przez Skype'a i nie musiałby Pan zjawić się w naszym „studio”, a z drugiej strony głośno się zastanawiam - czy gdyby Klub PiS, któremu Pan przewodniczy nie był w opozycji to równie chętnie chciałby Pan z nami rozmawiać?...
*
W.Z.(Włodzimierz Zalewski) - Chęć rozmowy lub dyskusji nie zależy do tego czy jest się w opozycji, czy w koalicji. Radny powinien rozmawiać ze wszystkimi mieszkańcami. Mój telefon, którego numer podaję w lokalnej gazetce jest powszechnie znany i zawsze można do mnie dzwonić w ważnych spawach. A też media elektroniczne nie są mi obce i umiem z nich korzystać - pracuję przecież w Instytucie Łączności.
**
R. - W takim razie jest Pan szczęściarzem - dom, praca i okręg wyborczy - wszystko w jednym "flaku". Jest czas, aby skupić się na istotnych kwestiach dla wyborców i dzielnicy, podczas gdy inni Pana koleżanki i koledzy tracą czas oczekując na przeprawę przez Wisłę, bo to tam zlokalizowana jest większość miejsc pracy. Rządząca koalicja w Wawrze obiecywała w 2006 roku budowę parku technologicznego, który miał przyciągać inwestorów dających mieszkańcom dzielnicy zatrudnienie. O parku jest zupełnie cicho, głośniej jest za to o handlu w Miedzeszynie - braku miejsc do parkowania pod Rossmannem i „nalotach” straży miejskiej. Czy ów park i sprzyjanie rozwojowi przedsiębiorczości, porządkowanie handlu to tylko fantazja? Ostatnie cztery lata pokazują, że nie ma mocnych w Wawrze, aby tu cokolwiek zmienić?
*
W.Z. - Po euforii przejęcia władzy w Wawrze, przyszedł czas zmagania się z problemami. Czy je rozwiązano? Na początku kadencji wyborcy dowiedzieli się, że składane obietnice nie są po to, aby je spełniać. Park technologiczny do już góra absurdu, ale co z innymi obietnicami: budowa bezkolizyjnych przejazdów kolejowych - umożliwienie wprowadzenia SKM, przyspieszenie budowy drugiej nitki Wału Miedzeszyńskiego do ul. Bysławskiej, bezzwłoczna budowa kanalizacji dla całego Wawra poprzez powrót do realizacji koncepcji kolektora "W" i rezygnacja z szamb zatruwających wody gruntowe, wykorzystanie walorów rzeki i stworzenie nad brzegiem Wisły strefy rozrywkowo – wypoczynkowej – to kilka takich
obietnic. Hasło „utwardzenie dróg osiedlowych z umożliwieniem parkowania w ich ciągu i budowa ścieżek rowerowych” zastąpił destrukt z nakładką asfaltową. Wydawało się, że mając w garści wszystkie sznurki (prezydent Warszawy – mieszkanka Wawra i zarząd, który ma poparcie większości rady dzielnicy) rządy Platformy Obywatelskiej w Wawrze to będzie pasmo sukcesów. Zaczęto od zanegowania dokonań poprzednio zarządu po to, aby wykazać własne kompetencje i zaspokoić oczekiwania rządzącej koalicji. Wykreślono z planów wiele inwestycji i wprowadzono nowe. Na szczęście zaczęto budować basen w Aninie, którego plany zostały wykonane w poprzedniej kadencji. Ale wracając do Miedzeszyna. Na pewno bez miejsc parkingowych handlu prowadzić się nie da. Brakuje miejsc do parkowania w Falenicy, będzie brakować w Radości po zbudowaniu ronda. W Miedzeszynie Centrum Miedzeszyn ma ograniczona liczbę miejsc parkingowych i ich więcej nie będzie. Te problemy parkingowe nie leżą po stronie dzielnicy.
**
R. - No, tak - obydwaj jednak wiemy, że w wyborach różnej maści w gruncie rzeczy chodzi nie o korzyści, a o emocje. Owszem – wyborcy głosują na tą lub inną listę oczekując korzyści - chociażby takich, jak wyżej przypomniane przez Pana obietnice wyborcze PO z 2006 roku. A po kolejnej kadencji okazuje się, że „frontmenom” chodziło tylko o emocje za którymi nie poszły korzyści. I dotąd było tak, że po upływie kadencji następowało wychylenie politycznego wahadła. Nie wiem, czy i teraz to nastąpi? Może są jednak takie sukcesy, które wawerczykom osłodzą czas oczekiwania na odebranie karty do głosowania i jeszcze raz większość nowej rady dz. Wawer to będą sprawdzeni działacze samorządowi, których mieliśmy okazję poznać w działaniu? A jeśli tak, to za co jest Pan gotów pochwalić Zarząd dzielnicy i Klub PO w Radzie dzielnicy, w przededniu końca obecnej kadencji?
*
W.Z. – Chciałem przypomnieć, że w Wawrze politycznego wahadła nie było. Platforma Obywatelska wyborów nie wygrała. Wprowadziła zaledwie kilku radych do nowej rady dzielnicy, co świadczy, że wawerczycy nie nabrali się na obietnice wyborcze Platformy. Docenili dokonania zarządu w poprzedniej kadencji, dodam bardzo trudnej kadencji w Dzielnicy Wawer. Mimo warunków, w jakich działał wtedy Pełnomocnik w Wawrze
- przypomnę, co wtedy zrobiono: zmodernizowano ciąg ulic Widoczna –
Patriotów łącznie z budową zatok autobusowych. Wykonano ronda na ulicy Patriotów w Radości i Międzylesiu oraz rondo na ulicy Żegańskiej. Zbudowano nowy dwupasmowy Wał Miedzeszyński, a odcinek Wału od Traktu Lubelskiego do granicy miasta otrzymał nową asfaltową nawierzchnię w ramach wykonywania frezowania nawierzchni. W 2004 roku wyremontowany został północny wiadukt na ulicy Płowieckiej, a w roku następnym wybudowano od podstaw wiadukt południowy nad torami PKP. Zbudowano wawerski odcinek Trasy Siekierkowskiej łącznie z układem estakad w rejonie ulicy Marsa. Miarą zdolności działania Zarządu może być szybkość budowy ciągu ulic Mrówcza – Mozaikowa. Buduje się go już czwartą kadencję. W tej kadencji, w pierwszym roku skończono wcześniej
przygotowany odcinek Mozaikowe od ulicy Lewkonii do Przewodowej. W tym roku zbudowany zostanie odcinek od Przewodowej do ulicy Halnej tj połowa całego planowanego odcinka do ulicy Bysławskiej. W przypadku Panny Wodnej cały czas zbierane są pieniądze na wykupy gruntów. Dowcip na ulicy Skalicowej pozostał z poprzedniej kadencji, a czy po wybudowaniu ronda na ulicy Kadetów można uznać, że ten ciąg jest już w pełni gotowy?
Zarząd chwali się skokiem cywilizacyjnym w budowie dróg. Po części drugi utwardzone destruktem z nakładką asfaltową poprawiają stan techniczny dróg gruntowych, choć z budową nie ma to nic wspólnego i kosztuje też nie małe kwoty. Pytałem też o klucz wyboru dróg gruntowych do takiego utwardzenia i nie uzyskałem zadawalającej odpowiedzi. Ale mimo wszystko drogi w destrukcie to chyba hit tej kadencji. Wszystkie za i przeciw tej metody widać na utwardzonym odcinku ulicy Podkowy, o której wykonanie razem z klubem zabiegałem na początku kadencji.
**
R. Cieszę się, że jednak znalazł Pan coś "in plus" tej kadencji, Zostańmy jeszcze przez chwilę przy lokalizacji basenu w A. Na początku brano pod uwagę trzy lokalizacje, z czego ta w Międzylesiu miała duże szanse powodzenia. Czy „wciskając” basen w zabudowany kwartał anińskich uliczek, znów wybrano drogę na skróty, czy też raczej w ten sposób zamknięto etap porządkowania tzw. starego Anina?
*
W.Z. – Historia budowy basenu sięga pierwszych lat istnienia Gminy Wawer, tj roku 1994. To wtedy zrodził się pomysł budowy baseny, który miał być zbudowany za środki, jak dobrze pamiętam, komitetu olimpijskiego. Z racji, że osoba, która była zaangażowana w tą sprawę
mieszka w Aninie, to zgłoszono, aby tu zbudować basen. Jednak brak jednomyślności radnych, co do tej lokalizacji, część chciała budować basen w Marysinie, a inni w Falenicy, doprowadził do upadku pomysłu. Dopiero funkcjonowanie pełnomocnika w poprzedniej kadencji doprowadziło do takiej a nie innej decyzji i przygotowania całej inwestycji w Aninie, w miejscu gdzie przed wojną było kasyno i coś w rodzaju kompleksu rekreacyjnego.
**
R. - Wróćmy jeszcze do politycznego wahadła. Pan sam jest przewodniczącym Klubu PiS w radzie Wawra. Prawdą jest, że prawa strona Warszawy ma mało powodów do zadowolenia z rządów p. Prezydent, która zapewne nie tylko z obawy o kumoterstwo przerzuciła wszystkie siły - może tylko poza odchudzoną Trasą Siekierkowską - na lewą stronę Wisły, więc i sam Wawer nie czuje dobrodziejstwa wynikającego, że pani Hanna mieszkając od 15 lat w zielonej dzielnicy nie pomaga jej w wychodzeniu z cywilizacyjnej zapaści. Można, zatem przypuszczać, że wyborcy podobnie jak cztery lata wcześniej przerzucą sympatie gdzie indziej, chociaż pole manewru jest niewielkie.
- Panie Włodku, do czego potrzebne są partie w samorządzie - czy tylko do spłacania długów? Czy to wszystko działa na zasadzie - "ty będziesz burmistrzem, a ty za to, że opiekowałeś się stroną internetową naszej partii, to zostaniesz radnym"?
*
W.Z. – Tak, nie mamy, za co dziękować Pani Prezydent, ale pyta Pan, do czego są potrzebne partie w samorządzie? Ja uważam, że partie powinny być jak najdalej od samorządu, chociaż z drugiej strony istnieją w samorządzie mechanizmy, które prowadzą do jego, że tak powiem, wyjałowienia. Bywa tak, że od kilku kadencji rządzi w gminie ten sam Burmistrz. Wszystko może być w zupełnym porządku, ale też mogą rodzić się z tym określone kłopoty. W Warszawie, szczególnie w jej dzielnicach widać, że wybór Prezydenta Warszawy determinuje zawierane koalicje w dzielnicach, co w efekcie prowadzi do rozdawania stanowisk według partyjnego klucza. Działa, zatem mechanizm, który Pan przedstawił w swoim pytaniu. Ja obserwuję, że mieszkańcy już coraz mniej chcą się angażować w wybory, od których nic nie zależy, bo i tak po wyborach dzięki zawartym koalicjom będą rządzić ci, co wyborów nie wygrali.
**
R. – A teraz chwila przerwy – oddajmy głos młodemu elektoratowi…
*
mloda_falenica
**
R. – I wracamy po przerwie:). – Powiedział Pan, że partie powinny być jak najdalej od samorządu, bo to nie tylko psuje samorząd, ale również zniechęca wyborców, którzy widzą, że ich wybór sprowadza się w gruncie rzeczy do braku wyboru, bo o wszystkim i tak zdecyduje się na szczeblu miasta. Patrząc na Wawer nie widać koalicji PO – SLD, a koalicję PO – samorządowcy różnej maści. Jak to wytłumaczyć?
*
W.Z. – Na pewno samorząd nie powinien być polem wpływu partii politycznych. Tak jest w samorządach lokalnych, gdzie wszyscy się znają, a sąsiad głosuje na swojego sąsiada, lub dobrego gospodarza. Inaczej jest w dużych miastach tak jak w Warszawie, gdzie mamy nawet spec ustawę warszawskiego samorządu. Ludzie w Centrum Warszawy się nie znają, nic nie wiedzą o swoich sąsiadach. Podejmują wybory na zasadzie przekazywanych informacji o formacji, którą reprezentują ludzie z listy wyborczej. Są listy lokalne lub listy osób, którym bliskie są zasady, które głosi ugrupowanie polityczne. Nie można zakładać, że zasady lokalnej grupy są lepsze lub gorsze tym zasadom, jakie propaguje ugrupowanie polityczne w odniesieniu do samorządu. Może w gruncie rzeczy być tak, że właśnie to ugrupowanie polityczne zakłada takie rozwiązania w samorządzie, które zapobiegają
korupcji, wprowadzają rozwiązania poro socjalne, a infrastruktura jest tak rozwijana, że sprzyja wszystkim mieszkańcom. Spojrzenie jest dla tego szersze niż grupy lokalnej i może oddziaływać bardziej. Wybrani radni mogą współpracować z innymi grupami o podobnym znaczeniu tzn można rozwinąć współpracę między dzielnicami. Nie wiem czy w drugiej części pytania chce Pan rozgrzeszyć panująca w Wawrze koalicję. Ja nic nie ujmuję samorządowcom, którzy pracują w radzie z mandatu komitetów lokalnych, choć to oni wybrali taką a nie inna koalicje w tej radzie, być może myśląc, że to bardzie się opłaci.
Czy dobrze na tym wyszli? - Trzeba ich zapytać.
**
R. - Zostańmy jeszcze przy partiach – Wyborcy wysyłają sygnały, że zmęczeni są nie tylko brakiem możliwości wpływu na dzielnicowy układ sił, ale również zmęczeni są partiami. Jak wytłumaczyć postawę rządzących, którzy na czas wyborów mówią o sobie – szukajcie nas na listach samorządowych, a nie na listach partyjnych? Czy nasi „frontmeni” wstydzą się partii, dzięki której mogą rządzić, czy też obawiają się o wynik startu z partyjnej listy?
*
W.Z. – Tak pan myśli? A którzy to, jak Pan mówi frontmeni tak się reklamują? Z mojej wiedzy to raczej trwa ostra walka o jedynki na listach partyjnych. No, ale wiem, że mnie Pan w tej chwili trochę podpuszcza. Z drugiej strony chciałbym popatrzeć na walkę tych osób w okręgach jednomandatowych, gdzie głosuje się na osobę i ocenia jej zaangażowanie
w pracę społeczną. Choć i w tym przypadku można nabierać wyborców pisząc piękne sprawozdania z pracy radnego, które to sprawozdanie nie zawierają najmniejszej prawdy.
W tej chwili wysłanie takiego sprawozdania do wszystkich wyborców wcale dużo nie kosztuje.
**
R. – Nie podpuszczam absolutnie:). Przecież „jedynek” nie ma wiele. „Wędrówka ludu” jest już widoczna - nie wszyscy obecni członkowie zarządu dzielnicy Wawer wystartują z list partyjnych, chociaż p. Burmistrz zwykł podkreślać, że zarząd jest partyjnie jednorodny. I kończąc ten wątek – jeżeli jest Pan przeciwnikiem obecności partii w samorządzie, dlaczego szefuje Pan klubowi partyjnemu PiS w tymże?
Włodzimierz Zalewski – samorządowiec – to mi „pasi”.
W. Z. – członek partii – tu muszę przyznać, że już nie tak bardzo:(.
*
W.Z. – Prawda jest taka, że szefuję ośmioosobowemu (ponad 1/3 wszystkich radny w radzie dzielnicy Wawer) klubowi radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Dzielnicy Wawer, gdzie w tym klubie są tylko dwie osoby – członkowie partii Prawo i Sprawiedliwość. Wszyscy inni należą do klubu, bo właśnie tak rozumieją samorząd wawerski i wiedzą, że wszyscy w klubie chcą Wawra innego niż buduje ta koalicja. Oni są bezpartyjni. Proszę nie budować zlej relacji między radnym Włodzimierzem Zalewskim samorządowcem i członkiem partii. Włodzimierz
Zalewski to przede wszystkim samorządowiec, który budował samorząd osiedlowy i chce stać na straży samorządu wawerskiego.
**
R. – „Razem zmienimy Wawer” – to hasło rozpalało nas przez ostatnie cztery lata, Wśród największych osiągnięć miało być również rozwiązanie węzła komunikacyjnego w M. Gdybyśmy poszukali w archiwum stołecznej prasy to już od roku lub nawet od dwóch lat
mieliśmy jeździć tunelem - do tego potem dołożono jeszcze pożegnanie ze skansenem nazywanym ul. Żegańską. Otwarte posiedzenie w tych sprawach zwołane na wniosek Klubu PiS to był swego rodzaju majstersztyk – była to wygrana strachu przed TIR-ami, wmanewrowaniem kilku radnych z PO w przegłosowanie wniosku o możliwości zadawania pytań przez wszystkich do każdej omawianej kwestii z osobna, a nie dopiero na końcu, co skutecznie pozwoliło wypłynąć na wierzch umiłowanej przez nas złotej wolności szlacheckiej i doprowadziło do eskalacji konfliktu i wzrostu złych emocji. Czy jako opozycja jesteście Państwo z siebie zadowoleni, że to już dekada jak wiadukt zamienia się w tunel, a tunel zamienia się w „ wszystko zostanie po staremu”?
*
W.Z. –„Razem zmienimy Wawer” hasło przebrzmiało i co? Niech każdy sobie odpowie na to zawołanie. Kilka argumentów podał Pan sam w pytaniu. Co do pamiętnej sesji to proszę nie manipulować faktami. Cóż złego w konwencji pytanie – odpowiedź? Na sesji było tak, że na żadne pytanie nie było rzetelnej odpowiedzi. My, jako opozycja wcale nie byliśmy zadowoleni z faktu, że Zarząd nie był przygotowany do takiej sesji. Jak tylko jeden z ekspertów zaczął rzeczowo odpowiadać Zarząd popadał w konsternację. Czy nie można rozmawiać o faktach? Po co ukrywać, komu będzie służyło takie rozwiązanie ciągu Zwoleńska – Żegańska?
Nikt się nie cieszy z tego, że ślimaczy się budowa tunelu w Międzylesiu, że modernizacja Traktu Lubelskiego jest opóźniona już o cztery lata, że wypadła z planu modernizacja ulicy Przewodowej, a korki na Patriotów są wciąż nie do pokonania. Na kanalizację wciąż czeka
połowa dzielnicy, a kolektor W nie może pokona ulicy Zwoleńskiej. Wcale nas to nie cieszy.
**
R. – Lżej mi się robi na duszy, jak słyszę, że Państwa, jako opozycji to nie cieszy, ale też chciałbym, aby opozycja w radzie dzielnicy miała charakter konstruktywny – czyli dla spraw najważniejszych takich jak: drogi, handel, rekreacja i szkolnictwo - może kiedyś biznes, powinno istnieć porozumienie ponad podziałami – Nam zwykłym zjadaczom chleba wydaje się, że od 20 lat w Wawrze rządzi niepisany układ, którego zadaniem jest obrona takiego status – quo, który sprawia, że jesteśmy częścią stolicy 3-ciej lub 4-tej kategorii, gdzie jesteśmy dzielnicą z której zawsze jedzie się „do Warszawy”. Dotąd radni osiedlowi mówili o sobie, że są bezradni. Czy radni dzielnicowi też są radnymi bezradnymi? Czy radni dzielnicowi są tylko po to, aby asfaltować uliczki przed swoimi domami i głosować za przesunięciami w budżecie, czy też…?
*
W.Z. – Moim zdanie jesteśmy w tej radzie opozycją konstruktywną i jesteśmy dobrze przygotowani merytorycznie. Bywało też i tak, że to dzięki nam podejmowano ważne uchwały. Bez obecności opozycji na sesji nie byłoby kworom., Gdy chodzi o ważne sprawy, w radzie nie ma podziałów. Nie ma dróg „waszych” i „naszych”. Są natomiast inwestycje źle planowane, wybierane z powodów osobistych lub tylko po to, aby utrzymać większość obecnej koalicji. Buduje się w ten sposób ulice tam gdzie mieszkają radni lub znajomi radnych popierających Zarząd. Nasza dzielnica ma charakter osadniczy. Dzielnica nie wytworzyła swojego Centrum, bo nie sprzyja temu ten charakter. Każde osiedle dąży
do budowy swojej tożsamości i dlatego może jest takie poczucie utrzymywania status – quo. Aby zaspokoić większe potrzeby trzeba jechać „do Warszawy”, bo nie mamy małych lokalnych wartości, albo nie spełniają one jeszcze naszych oczekiwań. Już dwie kadencje działa samorząd dzielnicowy i mam duży niedosyt roli tego samorządu. Coś w tym jest, że rada zbiera się tylko wtedy, gdy trzeba przegłosować zmiany budżetowe.
Taka rada nie ma siły sprawczej. Zmienia się to bardzo powoli.
**
R. – Wspomniałem o radnych osiedlowych – organie pomocniczym. Pan będąc szefem komisji popularnie nazywanej Samorządową miał bardzo bliski kontakt z szefami tychże rad.
Pamiętam także to posiedzenie Waszej komisji, gdy Zarząd dzielnicy Wawer zaproponował zupełnie inną listę ulic do asfaltowania, niż to wnioskowały wcześniej rady osiedli.
Dziś komisji samorządowej już nie ma. Pan był gotów zrzec się funkcji wice -przewodniczącego rady dzielnicy, jeśli to mogłoby uratować tę komisję. Czy warto?
Wszak sami przedstawiciele osiedli, którzy dziś tworzą Konwent Seniorów twierdzili, że bicie piany dla samego bicia piany, gdy nie mają wpływu na politykę władz na terenie osiedli mija się z celem. Co na to eks – szef tej komisji problemowej?
*
W.Z. – Komisja samorządowa miała pokazać rolę, jaką pełnią rady osiedlowe. Zakładałem, że uda się przekonać Zarząd Dzielnicy i Radę, że te samorządy są potrzebne. To się nie udało. Zarząd nie doceniał prac Komisji Samorządowej, a część inicjatyw podejmowanych przez komisję była dla Zarządu bardzo niewygodna. Samorządy lokalne na forum
komisji mogły oceniać działania Zarządu, a ta ocena wcale nie była dla niego pomyślna. Dlatego zlikwidowano komisję oceniając, że wchodzi w kompetencje innych komisji, a to, że pracuje, podejmuje stanowiska i odbywa systematyczne spotkania było jednym z powodów do jej likwidacji. Wysunięto też argument, że Komisji Samorządowej nie ma w Radzie Miasta.
Jest to nieprawda. W Radzie Miasta działa Komisja Samorządowa i Integracji Europejskiej oraz Komisja Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. W Wawrze, zatem nie ma Komisji Samorządowej i Bezpieczeństwa Publicznego. Koalicja wpadła na pomysł, że jej funkcje przejmie Komisja Zdrowia, którą nazwie się Komisją Społeczną. Obecnie radom osiedlowym
zostawiono Konwent Przewodniczących Rad Osiedli. Czy ta formuła się sprawdzi?
- Zobaczymy.
**
R. – Panie Włodku, tak się zastanawiam, – gdy rozmawiam ( zupełnie nieoficjalnie) z przewodniczącymi rad osiedli) to mówią, że jest Pan zachłanny na władzę, gdy rozmawiam z Pana przeciwnikami politycznymi słyszę – Zalewski to „debeściak”.
- Włodzimierz Zalewski to organizator rady osiedla w M -1, wydawca „Naszego Miedzeszyna”, autor artykułów w Informatorze Wawra, współorganizator Dni Miedzeszyna, wice przewodniczący Rady dz. Wawer - wszędzie Pana pełno… Tak, ma Pan rację - okręgi jednomandatowe…
Jaki jest Włodzimierz Zalewski?
*
W.Z. – Wszystko to wyszło trochę przy okazji…
- „Nasz Miedzeszyn” wydaję po to, aby mieszkańców informować o tym, co się dzieje w osiedlu. Festyny organizuje Rada Osiedla a ja tylko pomagam w kilku sprawach. Wice przewodniczący Rady Dzielnicy to funkcja, która przypadła opozycji. Jeżeli zdecydowałem się pracować w samorządzie to nie mogę nie angażować się w inicjatywy lokalne i realizować działalność samorządowej. A co mówią o mnie inni. Pewnie jest tak, że mówią źle i dobrze, bo coś się udaje zrobić a coś nie wychodzi.
**
R. - W listopadzie kolejna weryfikacja radnych dzielnicowych. Teoretycznie na nasz okręg przypada 5 mandatów, z tego jeden będzie należał do Pana, bo nikt nie wątpi, że Pan znów wystartuje i zdobędzie mandat. Jednak, jako szef Klubu PiS musi Pan dbać o utrzymanie stanu „posiadania” – dziś już wiemy, że p. B. Fajkowska nie będzie się ubiegać o mandat na trzecią kadencję – kto więc będzie startował zamiast Niej?
– Tak, aby jeśli nawet nie uda się powiększyć liczby mandatów dla Waszego klubu, to przynajmniej, aby zachować obecny stan posiadania?
*
W.Z. – Niech Pan już tych mandatów tak nie rozdziela. Widzę wokół siebie wiele osób, które mają czas i mogą go poświęcić pracy samorządowej. Na pewno zależy mi, aby właśnie ci ludzie, z którymi współpracuję zdobyli zaufanie mieszkańców Wawra.
**
R. – I na koniec. Panie Włodku, czego powinniśmy sobie życzyć i jak będzie wyglądał Wawer w 2014 roku?
*
W.Z. – Wawer zmienia się z roku na rok. To, co jest jego walorem to przyroda. Zielony Wawer to właśnie nasza dzielnica, ale też jesteśmy dzielnicą Warszawy gdzie podstawowe zdobycze cywilizacji jeszcze nie dotarły. Chciałbym, aby w 2014 roku wszystkie osiedla w Wawrze miały jednakowy poziom rozwoju infrastruktury i były bezpieczne.
***
R. – Dziękując za rozmowę, proponuję na koniec „ stan otwarcia” jednego z wawerskich osiedli - smutna muzyka i pora roku, w czasie której nakręcono ten film sprawiają, że Pana wypowiedź o 2014 roku nabiera blasku…
*
aleksandrow
**
Rychu