Gdzież oni są ci wszyscy nasi robotnicy? To pytanie ciśnie się na usta tych wszystkich, którzy począwszy od ubiegłej środy obserwują dramatyczne zwolnienie prac na rondzie w Radości.
Ależ sytuacja jest pod kontrolą, bo też termin przecięcia wstęgi ma mieć miejsce w ostatnim dniu czerwca – chyba, że rondo wymaga …przeróbki.
*
Patrząc na radościańską inwestycję drogową trudno nie zachwycić się rozmachem, trudno też nie podziwiać wysublimowanej geometrii ronda jedno – jezdniowego. A jednak są tacy, którzy zamykają oczy i widzą już poranny szczyt na tym rondzie i coś zaczyna budzić ich obawę. Mierzą szerokość jezdni od strony Izbickiej – to tylko ok. 4 metrów.
A jeśli to tylko cztery metry, to w przypadku klasycznego ronda byłoby wszystko ok. – jednak w tym wypadku mówimy o rondzie powiązanym z przejazdem kolejowym, który zamyka i będzie zamykał się coraz częściej, i co wówczas?
Ano…prosimy o dalsze oczekiwanie.
Mimo ogromnej powierzchni, jak na wawerskie warunki, specjaliści od projektowania ronda nie uwzględnili tzw. prawo skrętu, jaki częstokroć skraca kolejkę pojazdów w Międzylesiu.
A może zrobiono to świadomie, aby w przypadku tych wszystkich, którzy będą chcieli skręcić w kierunku Międzylesia ( i ew. Falenicy) nic się nie zmieniło – w tej sytuacji niech nadal wybierają ulicę Wilgi, bo wówczas - być może, wstąpią do sklepów spożywczych po pieczywo i prasę?
A może chodzi jak zwykle o odrobinę adrenaliny przy pokonywaniu krawężnika i poruszania się po chodniku balansując między oczekującym pojazdem, a przechodzącym pieszym?
Będzie, czy nie będzie tego prawo – skrętu?
To chcą wyjaśnić m.in. przedstawiciele rad osiedli, w tym również Aleksandrowa, bo dla wielu z nas ma to istotne znaczenie.
Nie czekając na odpowiedź Ratusza, zaryzykujmy stwierdzenie…” chcieliśmy jak najlepiej, a wyszło jak zwykle”.