To już w najbliższą sobotę, w samo południe ( 12:00) na stacji PKP Międzylesie będzie miała miejsce pikieta w obronie skrzydlatych wiat linii otwockiej. Happening organizuje mieszkaniec Starej Miłosnej, urodzony w Aninie p. R. Salmicki. Sama akcja ma być probierzem obywatelskiej aktywności, co może być całkiem ciekawe zważywszy na rok wyborczy. A co na to PKP i jej spółka córka PLK? Kolejarze są za, a nawet przeciw, chociaż podkreślają, że nie można zjeść ciastka i nadal je mieć...
*
Gdy kilka miesięcy wstecz PKP informowała o planach przywrócenia należnej roli kolejom w IV RP nikt specjalnie nie protestował, bo też argumenty, że dróg u nas cały czas niedostatek, a tory są niewykorzystywane w takim stopniu jak być powinny - były powszechnie akceptowane. Ci, którzy podjęli się tego zadania muszą sobie poradzić z brakiem efektu skali – mało atrakcyjne połączenia i ich powolność to mała liczba podróżnych i wysokie ceny biletów. Linia Lublin – Warszawa niegdyś oblegana, dziś jest raczej postrzegana jako źródło wrażeń estetycznych dla miłośników kolejnictwa niż środek transportu dla średniego i dużego biznesu. Gdy kolejarze ogłaszali gotowość modernizacji linii do Lublina ( i dalej?) w układzie 4, 3 i 2 tory tak, aby rozdzielić ruch podmiejski od dalekobieżnego zewsząd było słyszeć oklaski. Nikt wówczas nie pytał jak to będzie realizowane? – Dziś znamy odpowiedź – stacje maja zostać wyburzone, a tory wyprostowane i uzupełnione o nowe ciągi.
Kolejarze znaleźli pieniądze w UE i chcą przystąpić do prac – zapomniano tylko, że PKP nie działa w próżni ( chociaż zarzut, że to państwo w państwie nie jest pozbawiony racji), a miasto i owszem ma ochotę budować tunele dla ruchu kołowego ( a nie kolejarze!), ale budowa rozłożona jest na kilka najbliższych kadencji, a tym czasem koleje chciałyby już jeździć z szybkością 160 km na godzinę. Z tego płynie jeden wniosek znany wszystkim doskonale – do prac zabrano się z zapałem, acz od d…strony.