To ulubione powiedzenie jednego z trenerów – dziś nazywanego coach’em, który szkoli pracowników firm za ich własne, bo unijne pieniądze. Zapewne to prawda objawiona, że na nasz byt tu lub tam składają się trzy poziomy wartości – pierwszy to ww. kasa, drugi to wartości dodane, których cenę uświadamiamy sobie, jak je stracimy ( atmosfera w pracy, pensja na czas, dobry szef) i na końcu lęk przed utratą tego, co mamy lub obawa, żeby stryjek nie zamienił siekierki na kijek, lub też nie spadł z deszczu pod rynnę. Porozmawiajmy zatem o pieniądzach, bo i święta tuż, tuż...
*
Co prawda charakter nadchodzących świąt odbiega od charakteru tych minionych i trudniej jest nas namówić na podarowanie sobie odrobiny luksusu. Wielkanoc, bo o niej mowa to raczej święta tzw. spożywki i biur turystycznych – inne gałęzie gospodarki mogą wejść do gry tylko w przypadku wystąpienia korzystnych warunków – jak na przykład pogody. Jeśli dobra to konsument, być może, zdecyduje się na zakup nowego, wierzchniego okrycia lub butów.
A jeśli to święta jajek, majonezu, mazurków i żurków, to jedna z sieci hurtowych reklamuje się, że w tzw. gorącym czasie ich hale będą otwarte 24 h na dobę.
Z drugiej strony, wynika, że tylko 2 % z nas deklaruje gotowość ( i chęć) robienia zakupów w niedzielę – z każdym coraz bardziej słonecznym i ciepłym weekendem ilość niedzielnych konsumentów powinna jeszcze bardziej spadać.
Przeciwnicy handlu w niedzielę mają nadzieję, że nawet, jeśli ponieśli klęskę na niwie ustawodawczej, to coraz mniej ludzi wałęsających się po centrach handlowych w niedzielne popołudnia powinna skłonić zarządców tychże do ich zamykania.
Zwolennicy tzw. wolnego wyboru podkreślają, że mamy demokrację. Tylko, czy to demokracja, czy może jednak XIX - sto wieczny kapitalizm, który stworzył rzeszę ponad 160 tys. współczesnych niewolników, którzy wyboru nie mają? Wydaje się, że wielu przedsiębiorcom i sieciom tak bardzo spodobał się okres transformacji w RP, że nie wyobrażają sobie powrotu do …normalności.
Co jest normalnością? Na przykład to, że w niejednym miasteczku na zachodzie Europy jednym miejscem otwartym po godzinie 17-tej jest tylko lokal Burger Kinga.
Wielu nie chce pożegnać się z minionym dwudziestoleciem w trakcie, którego rodziły się fortuny, a do których bogaty zachód dochodził przez pokolenia.
Praca ochroniarza, kasjerki lub ekspedientki w butiku nie jest czymś, co może hańbić, ale też wielokroć jest jedyną możliwością jakiegokolwiek zatrudnienia. Jednak ludzie otrzymujący za swoją pracę 5 czy 7 złotych za godzinę nie założą rodzin, nie kupią mieszkania na kredyt i nie ułożą sobie życia.
*
Polska nie stała się bodaj trzynastym krajem UE, gdzie obowiązywałoby restrykcyjne prawo antynikotynowe. Projekt ustawy poparła opozycja wraz z będącym w opozycji do opozycji rządem – złagodził natomiast jej zapisy klub poselski PO. Rzutem na taśmę próbują ustawę poprawiać senatorowie, zarzucając swoim kolegom z Sejmu, że ulegli lobbingowi producentów papierosów, plantatorom tytoniu i restauratorom. A może było też tak, że posłowie „rozmydlając” zapis ustawy doszli do wniosku, że uchwalanie prawa w Polsce – nawet restrykcyjnego ma się nijak do późniejszego jego egzekwowania, co i tak nie zmienia faktu, że w tym roku z powodu raka płuc 70 tys. obywateli RP pójdzie do „piachu” - z tego dwa tysiące, które stały się ofiarami biernego palenia. A jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że to …kasa misiu, kasa.
**
Rychu