Odchodzimy w różnych okolicznościach. Wśród najczęściej spotykanych przyczyn wymienia się: wypadki samochodowe i nowotwory - rzadziej jest to sędziwy wiek. Józefa Hennelowa w jednym z ostatnich felietonów na łamach tygodnika TP stwierdza, że jedyną pewną rzeczą w życiu jest koniec i to nie ważne czy dotyczy on jednostki, czy 200 tysięcy ludzi. Jednak są końce, których nie nazywamy inaczej jak "głupią" śmiercią…
*
Taką głupią śmiercią była kilkanaście dni temu śmierć mężczyzny będącego jeszcze w sile wieku, który przed udaniem się do pracy, jak co dzień oddał się porannej toalecie.
Tego dnia jednak już z tej łazienki nie wyszedł. Zasłonięta kratka wentylacyjna pozwoliła niewidzialnemu zabójcy powalić swoją ofiarę.
To, co wczoraj wydarzyło się na jednym z przystanków tramwajowych nieopodal wolskiego centrum handlowego jest kolejną głupią śmiercią.
Ten policjant nie powinien był zginąć. Jednak nie było w pobliżu nikogo, kto zdecydowałby się mu pomóc. Była 10 rano…
Co gorsza poza licznymi wyrazami współczucia, nierzadkie są też i takie stwierdzenia – „ A widzisz, lepiej się nie mieszać”.
Nie od razu ktoś wyciąga nóż.
Początki bywają zupełnie niegroźne – piwo i papieros w autobusie, 2 złote „opłaty klimatycznej”, „bluzgi” na ulicy czy chamstwo na drodze.
W ten sposób testuje się poziom przyzwolenia.
Im wyższy, tym bardziej rośnie poziom agresji i tym większa pewność sprawcy, że nikt nie zareaguje.
Może to duże uproszczenie, ale ktoś kiedyś powiedział, że gdyby ludzie w Niemczech „się mieszali” to Hitler nie doszedłby do władzy.
*
Rychu