To, co miało ukazać się wkrótce na f.pl, na skutek ponurej prozy życia pozbawionej prądu ukazuje się dziś – do poczytania w niejako „wydaniu weekendowym” f.pl:-).
Temat nie jest chyba tak zupełnie bez sensu, skoro nawet Rzepa w ostatnim „Piątek +” zamieściła artykuł „ Nastolatki gotowe na wszystko”…
**
Epizod 1
*
Ewa, praski pediatra z wieloletnim doświadczeniem mówi tak:
„Jestem tolerancyjna w stosunku do obecnej rzeczywistości, ale mój poziom tolerancji został wystawiony na poważną próbę…
Któregoś dnia przyszła do gabinetu matka z 16 letnią córką, skarżąc się, że córka ma coraz częściej zdrowotne kłopoty. Objawy wskazywały na nadciśnienie, co zdarzyć się może, biorąc pod uwagę rozwój młodego organizmu, ale nie jest to znów aż takie częste.
Zleciłam serię badań, wykonanie USG jamy brzusznej i wypisałam skierowanie do kardiologa” Wiecie, jaka była diagnoza?
- Nadciśnienie spowodowane przyjmowaniem środków antykoncepcyjnych”
**
Epizod 2
*
Marek, ojciec dorastających dzieciaków opowiada o rozmowie ze swoim synem, też 16 – sto latkiem…
- Tato, musimy porozmawiać.
- (???) to rozmawiajmy ( i unoszę głowę z nad talerza z zupą).
- Chciałbym przyprowadzić dziewczynę do domu.
- Synu, nie widzę problemu.
- Tato, ale ja chciałbym ją przyprowadzić na …noc.
- ( zupa uwięzła w gardle, ręce unoszę wysoko) …Na noc?
- Nic się nie martw, chcielibyśmy tylko tak przez noc sobie poleżeć obok siebie.
- ( po chwili zastanowienia) Wierzę ci, ale co na to rodzice tej dziewczyny?
- Oni są tolerancyjni.
- No, tak. Może pierwszy raz byś wytrzymał, ale potem…
Nie, jeszcze nie teraz. Nie zgadzam się
**
Epizod 3
*
Reminiscencje po jednej z domowych imprez, jaka niedawno miła miejsce w jednym z zasobnych wawerskich domów.
Rozmowa z uczennicą ostatniej klasy jednego z pobliskich gimnazjów:
j. - Byłyście zaproszone?
- Tak jakby.
j. - To znaczy?
- Dziś słowo „zaproszone” jest pojęciem umowym. Dzięki Gadu-gadu i Gronie.pl wszyscy mogą się dowiedzieć, gdzie jest impreza i się po prostu idzie.
j. - Tak po prostu? Do nieznajomego domu i ludzi?
- Tak. Wystarczy, że ktoś Wujka wprowadzi mówiąc „ Hi, to są moi znajomi” i w ten sposób w domu zamiast kilkunastu osób bawi się kilkadziesiąt. Bariery łamie alkohol.
j. - A Was, kto wprowadził?
- …Nikt.
Poszłyśmy razem z koleżanką mając opracowane dwie strategie:
Jedna – to gadka typu „ jesteśmy od Adama - trochę się spóźni”
Druga – wystarczy wejść z jedną z „watah” wchodzących do domu
j. - I która znalazła zastosowanie?
- Ta druga
j. - I jak było?
- „Zajeb…”, ale ok. 23.30 przerażony gospodarz ogłosił koniec, chociaż na początku impreza miała trwać do 3.00 rano.
j. - Co go tak przeraziło?
- Wyraźnie sytuacja wymknęła się spod kontroli. Chłopak nie wiedział już jak się wytłumaczy z tego pobojowiska rodzicom. Nie pochował ani drogich perfum, ani wartościowych przedmiotów. Coś tam stłukli, coś urwali…
j. - A jak bar?
- Piwo tylko w „ekonomicznych” dużych butelkach, wódka. Do jedzenia nie było nic, nawet nieśmiertelnych chipsów.
j. - A jak „towarzystwo”?
- Pijane i znikające raz po raz po pokojach.
j. - A Wy byłyście trzeźwe?
- My i organizator imprezy.
j. - Dlaczego, akurat Wy?
- Układ z mamą, która czekała w samochodzie pod domem.
Warunek był jeden – Wychodzimy, tak jak weszłyśmy tzn. w stanie „nienaruszonym i niewskazującym”.
j. – I co pójdziesz jeszcze raz na imprezę?
- Jak tylko nadarzy się okazja.
**
Epizod 4
*
Matka trzech synów opowiada o tym jak przygotowuje się do imprez synów.
j. - I co zgadza się Pani, na organizację imprez?
- Młodość ma swoje prawa i ja o rozumiem
j. – Nie boi się Pani o wyposażenie domu?
- Zawsze, przede wszystkim, cenne obrazy i bibeloty zamykam w garażu.
Poza tym uprzedzam sąsiadów, że tej nocy może być głośno, oraz stawiam jeden warunek…
j. – Jaki?
- Żadnej policji, ani straży miejskiej…
**
Nastolatki wszędzie są takie same
*
TVP niecałe dwa tygodnie temu, zaraz po polskim „Słonecznym patrolu”, czyli serialu „Przystań” wyemitowała film w paśmie dla dorosłych pt. „ Nastolatki”. Film, który niektórzy być może oglądali jak historię jedną z wielu, utwierdzając się w przekonaniu o upadku moralności wśród dzieciaków za oceanem. Jednak wszyscy, którzy spotkali się wcześniej z przedstawionymi wyżej epizodami, lub do nich podobnymi patrzyli na ten obraz inaczej. Bo nastolatki wszędzie są takie same, a wolność i globalizacja sprawiły, że w 20 lat po zburzeniu berlińskiego muru i zrzuceniu żelaznej kurtyny nie ma potrzeby przemycać już „świerszczyków” w podróżnych walizkach. Goliznę i seks sprzedają wszyscy nie tylko kioskarze i właściciele stacji benzynowych, ale portale, twórcy reklam i wydawcy gazet adresowanych do młodzieży.
Podobnie jak w amerykańskiej historii, która wydarzyła się w jednej ze szkół publicznych i naszym społeczeństwie możemy wskazać rodziców, którzy dowiadując się, że 14-sto letnie dziewczyny i niewiele starsi chłopcy – ich córki i synowie uprawiając seks oralny stali się dawcami i nosicielami kiły, wskazywali na swoją niemoc i zagubienie. Bo tak, jak w amerykańskim społeczeństwie, tak również i w naszym możemy wskazać rodziny uczęszczające regularnie do kościoła, matki dorastających dzieci, które próbują na nowo ułożyć sobie życie z nowymi partnerami, czy wiecznie zapracowanych i nieobecnych rodziców, zostawiających informacje na automatycznej sekretarce – „wrócimy późno, zabierz kilka osób na kolację na nasz koszt”. My też postawieni przed faktami bezradnie rozłożymy ręce. Dzisiejsze nastolatki są w dużej mierze ogłupiałe przez TV, Internet, reklamy i pisma, które akcent stawiają na kult ciała i atrakcyjność seksualną.
Tak jak na amerykańskich imprezach, również w naszych domach odbywa się polowanie na „łanie” i „ciacha”, a wszystko to okraszone jest „lansem” i odbywa się pod przymusem, żeby być już, „po”, że trzeba mieć chłopaka lub dziewczynę, za każdą cenę. A każda cena oznacza w praktyce, że nasze dzieciaki mają być gotowe na wszystko i zdaniem Aleksandry Józefowskiej z grupy edukatorów seksualnych Ponton takie są.
**
Z piątku na sobotę…
*
„Nie pytaj jej o nic
nie odpowie ci
Nie pytaj jak minął
cały tydzień zły
W szkole, w domu
wciąż to samo,
że czasami chce się wyć
Sam pomyśl - jak długo
można w cnocie żyć ?
*
Z piątku na sobotę
Idzie raz va banque
Zabłąkany motyl
Mała Lady Punk”
*
Dziś już nie ma ideologii punk, a przynajmniej nie jest tak popularna jak EMO.
Dzisiejsze dzieciaki zostawione w dużej mierze samopas, będące w przeważającej większości poza strukturami harcerstwa, skautingu, oaz i kółek zainteresowań nie są wstanie przeciwstawić się nachalności reklam i pism, nie są w stanie odróżnić, wartości od pozłotka, radości od przyjemności, wolności od przymusu.
Przykładne uczennice w piątkowe wieczory zmieniają się wampy seksu, malując paznokcie i robiąc makijaż - z początku jeszcze używając kosmetyków swoich matek, potem mając już swoje, bo gro reklam nie jest adresowane do leciwych matron, ale do młodych dziewczyn, bo biznes musi się kręcić.
A jak biznes musi się kręcić, to zawsze znajdzie się pazerny sprzedawca, który sprzeda dzieciakom alkohol w „ekonomicznych” butelkach.
Dzieciaki po imprezach wcale nie wracają o 3 w nocy. One wracają około południa tak, aby alkohol zdążył się ulotnić z młodego organizmu, ale my chcemy wierzyć, że chodzi tu o pomoc organizatorowi w posprzątaniu po imprezie.
**
„Wylogowani” z sieci
*
Autor zdjęcia powyżej zatytułował je „ typowy pokój nastolatka”.
Czy Waszym zdaniem czegoś w nim brakuje? A gdzie telewizor i kino domowe?
Pokój na zdjęciu można uznać nawet za posprzątany. Zwykle jest w nim wszystko, walająca się bielizna, szkolne koszulki, rakieta do tenisa, która „upadła” na podłogę tydzień temu po zajęciach oraz masa kubków i talerzyków, – bo nasze dzieciaki są jak wylogowane z sieci.
Dziś istnieje możliwość instalacji kilku odbiorników pod jedną antenę satelitarną, jednak większość z nas nie decyduję się na ten krok świadomie, licząc, że tak jak kiedyś ognisko, tak dziś jeszcze telewizor przyciągnie nasze dzieci do wspólnego bycia razem.
Jednak nie ma takiego filmu, który by je oderwał od Internetu lub gry komputerowej.
W szkole jest normalnie ( a przynajmniej do czasu kolejnego zebrania, czy dnia otwartego), więc nie ma o czy mówić. Nastolatki to obraz przeciwny do małych dzieci, o których gadatliwości wspominał Piotr Bałtroczyk w czasie III Biesiady poetycko- muzycznej w Parku Skaryszewskim. Małe dzieci to niejako nasza pokuta, bo też tacy byliśmy w stosunku do naszych rodziców. Nasze nastoletnie dzieci nie widzą potrzeby ani manifestowania swoich przekonań w czasie, kiedy ich rodzice spadają z piedestałów dziecięcych wyobrażeń, nie widzą też potrzeby wejścia w otwarty konflikt międzypokoleniowy, bo „lans” …kosztuje.
A konflikt skutkuje ucięciem kieszonkowego.
A my wychowani w okresie wszechobecnego octu na pólkach sklepowych niczego im nie odmawiamy, często też płacimy w ten sposób za brak czasu i w ten sposób owo wylogowywanie się staje się coraz głębsze.
Później dorosłe już dzieci, wcale nie będą miały żalu, jak to było kiedyś w piosence Turbo, tylko nadal będą chciały być z nami, abyśmy usuwali im kłody sprzed nóg, prali i sprzątali, załatwiali za nich ich sparwy. Kto nas woził do szkoły, kto nam kupował ksiązki i zeszyty?
Czasem tylko się buntujemy powtarzając do znudzenia „ ja w twoim wieku…”.
**
Koniec z zamiataniem pod dywan
*
Znajomi, będąc rodzicami dwóch nastoletnich chłopaków postanowili sami zmierzyć się z tematyką seksu, pytając niewinnie przy obiedzie o taki przedmiot, jaki był za ich czasów w szkole – PDŻ.
Okazało się, że ani gimnazjalista, ani licealista nie mają w programie zajęć związanych z płciowością, seksualnością i erotyką.
Co było robić – ojciec udał się do pomieszczenia nazywanego domową biblioteką, które jego synowie odwiedzają z niemałym obrzydzeniem do słowa drukowanego, aby przejrzeć księgozbiór w celu znalezienia stosownej lektury. Poszedł na całość – obok L. Starowicza i Wisłockiej, znalazły się pozycje Z. Celmer o „Człowieku na całe życie” i do „Szczęścia w małżeństwie chrześcijańskim”.
Było tego ok. 10 pozycji. I jak mówi, już widok takiej ilości słowa drukowanego przeraził przedstawicieli młodego pokolenia.
Matka znając swoje dzieci stwierdziła, że teorię to już pewnie znają, że czas na praktykę.
Znajomy znów zniknął, tym razem w sypialni i po chwili wrócił z dwiema „gumkami” i instrukcjami obsługi.
Zapytałem go, jak on chrześcijanin czuje się pokazując te zakazane „narzędzia”?
Znajomy stwierdził, że już nadszedł czas, aby dać spokój z zamiataniem pod dywan, bo to nie oznacza wcale, że problemu nie ma.
Po kilku dniach pytam o czytelnictwo – książki leżą jak leżały, ale co się stało z gumkami o to już nie pytał.
***
j.