Trudno jest znaleźć powód, dla którego właśnie teraz zrobiło się głośno o planach przebudowy ciągu ulic Aleja Dzieci Polskich – Żegańska – tunel pod torami PKP. Być może jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jest … koniec wakacji...
Wszystko zaczęło się od niewinnej ulotki znalezionej rzekomo na forum Muratora, która później została zamieszczona na forum GW. Sama ulotka została „ spreparowana” zgodnie ze sztuką pisania ulotek – na początku jesteśmy za, potem przeciw i na koniec kreślimy czarny scenariusz międzyleskiej autostrady. Temat jest na tyle interesujący, że wart jest głębszej analizy - tym bardziej, że już za chwilę podobna sprawa dotknie mieszkańców Miedzeszyna, Radości i Aleksandrowa, a to za sprawą POW, która ma być ukończona w 2015 roku ( rozpoczęcie budowy ostatniego odcinka zaplanowano na 2013 rok).
I teoretycznie każdy widzi konieczność budowy dróg, ale nie pod swoimi oknami. Każdy widzi zagrożenia, niewielu dostrzega szansę, że za sprawą nowych połączeń w dzielnicy będzie można generować nowe miejsca pracy, budować nowe osiedla i tworzyć przestrzeń publiczną. Kto ma rację – zwolennicy wychodzenia Wawra z zacofania, czy „wawerscy amisze” – pragnący, żyć tak, jak 30, 50 lat temu?...
**
Jesteśmy za! Ale też zostaliśmy oszukani!
*
„ JESTEŚMY MIESZKAŃCAMI MIĘDZYLESIA
Chcemy, aby ulica Żegańska była przebudowana wraz z tunelem do ul. Zwoleńskiej. Tak przewidywały Plany Zagospodarowania Przestrzennego Wawra i do tej pory czekaliśmy na realizacje tej inwestycji....”
*
Tak zaczyna się ulotka nawołująca do protestu przeciwko przekształceniu wąskiej i wiecznie zatłoczonej Żegańskiej w czteropasmową arterię z pasem zieleni oddzielającym jezdnie jednokierunkowe, z przejściem podziemnym na wysokości gimnazjum, tunelem pod torami PKP i z rondem od strony ul. Mrówczej.
Owszem jest to tylko część prawdy, bo przy okazji przebudowy tego fragmentu głównej arterii komunikacyjnej Międzylesia nastąpią wyburzenia domów i sklepów pamiętających niekiedy czasy wojny.
Ulica Żegańska wraz z Aleją Dzieci Polskich i obecnie istniejącym skrótem miałby połączyć dawne osiedle „50 – lecia PRL-u”, czyli część Starej Miłosnej z centrum miasta- to dziś. A jutro? Jutro, wraz z urzeczywistnieniem planów budowy mostu na Zaporze, który jest sztandarowym hasłem każdej poważniejszej kampanii wyborczej wymieniony ciąg ulic miałby stać się arterią o znaczeniu ponad dzielnicowym realizując ruch lokalny i przy okazji łącząc dzielnice: Wawer, Wilanów, Ursynów i oczywiście jeszcze dziś, ( ale, jutro?) warszawską satelitę - Starą Miłosną.
Jeżeli organizatorzy protestu czekali na realizację tej inwestycji to, na co liczyli?
*
Wsi spokojna, wsi wesoła
*
Wśród przeciwników zmian dominuje argument – chcemy ulicy lokalnej, chcemy, aby było jak dawniej. Niektórzy wręcz obnoszą się ze swoją „wiejskością”, pisząc: "jesteśmy skansenem i dobrze z tym nam".
Można czepiać się szczegółów, zarzucając autorom „protestu”, że okoliczne gimnazjum podnieśli do rangi liceum, że roztaczają przed czytającymi mroczną wizję wawerskiej autostrady, po której będą mknęły TIR-y jadące na wschód - na Białoruś i na Ukrainę. Można się czepiać, ale bardziej istotna jest postawa przyjęta przez obrońców „wiejskości”.
Postawa, z której wynika to jedno przesłanie – „My tu chcemy mieć spokój i ciszę. Nie chcemy żadnych sklepów, biurowców i szlaków komunikacyjnych. To wszystko znajdziemy u sąsiadów – tych bliższych i dalszych, bo mamy samochody.”
A jednak nie da się zjeść ciastka i nadal je mieć, bo świat nie stoi w miejscu…
*
Międzylesie – mała zakonna kaplica, trzy sklepy spożywcze ( w tym jeden „w blokach”, drugi za torami nieopodal targu z gołębiami), cukiernia p. Pietrzaków, piekarnia, p. Wawra. I pozostała infrastruktura handlowa: warzywniaki Sucheckiej i Zgódkowej, „lody od brudasa”, fryzjer Antosiowej, zielona buda z piwem i dużo, dużo wolnej przestrzeni.
Szutrowa droga zwana ulicą Patriotów, autobus C i potem C-bis, stacja kolejowa i woda, którą warszawiacy wozili w bańkach do domu, bo taka była dobra w porównaniu z tym, co płynęło wówczas z miejskich kranów. Ogródek jordanowski w blokach i górka, z której zimą zjeżdżało się na sankach …
Później decyzja o budowie CZD, pierwsze „centrumowskie bloki”, budowa Patriotów, wywłaszczenia po cenie państwowej, coraz więcej bloków, coraz mniej wolnej przestrzeni, jednym słowem znak, że to Międzylesie przestaje być senną rubieżą Warszawy.
Znak, że rubież coraz bardziej staje się miastem, a to oznacza, że koniec z ciszą i spokojem.
Międzylesie początku XXI wieku nie jest już takie jak pod koniec lat 60 tych ubiegłego stulecia. Zmieniło się dużo, z wyjątkiem jednego – ul. Żegańskiej…
**
„Jaka dzielnica, takie centrum”
*
To jedno z ulubionych powiedzeń jednego z mieszkańców Międzylesia osiadłego tu na początku lat 90 – tych.
Przenosinom władz dzielnicy do dawnego biurowca ZWAR-u, z pobliskiej Falenicy towarzyszyły nadzieje, że „obraz wiejskości” odejdzie do historii, bo przecież WŁADZA wymaga godnej reprezentacji. Jednak na przestrzeni ostatnich lat ten fragment Żegańskiej poddawany był tylko „liftingowi” – a to pojawił się kawałek chodnika, a to najmniejsze rondo w stolicy, później wzbogacone drugim. Zgódkowa, Suchecka i Antosiowa trwały nadal, chociaż to już nie one prowadziły biznesy.
Położenie ratusza stało się jeszcze jedną udręką dla mieszkańców Międzylesia, bo teraz już nie tylko pracownicy szpitali przesiedli się z autobusów i pociągów do własnych samochodów, ale też petenci każdego dnia licznie odwiedzają wawerskich urzędników – parking, choć powiększony, wydaje się być już niewystarczający.
Do tego doszły zmiany systemowe – coraz trudniej było o pracę po tej stronie Wisły, coraz częściej całe rzesze pracowników najemnych z miejscowości satelickich zmuszone zostały do poszukiwania jej po drugiej stronie Wisły.
Codzienne przejazdy „tam i z powrotem” stały się gehenną tysięcy ludzi – skrzyżowanie Marsa/ Ostrobramska/ Płowiecka codziennie pokonuje ok. 80 tys. pojazdów.
- W latach siedemdziesiątych wystarczyło wsiąść do autobusu „F” lub 115 przy Instytucie Elektrotechniki o 7.15, aby już o 7.40 być w znanej dziś „19-stce” ( liceum na Zbaraskiej). Czy ktoś, dziś zaryzykuje pokonanie tej trasy z przesiadką na rondzie Wiatraczna w tym samym czasie?. Czy może historia zakreśla koło i wracamy do czasów z końca XIX wieku, gdzie w powieści I. Singera „Spuścizna” pojawia się dokładny czas pokonania trasy z Warszawy do Otwocka furgonem pocztowym – 6 godzin?
Ciekawe, czy wśród protestujących są również ci, którzy na przełomie 1999/2000 protestowali przeciwko budowie wiaduktu nad torami? Jeśli tak, to chyba wówczas patrzyli krótkowzrocznie – wiadukt uratowałby wspomniane biznesy, tunel ma dziś obrócić je w gruz. Być może zmiany można byłoby jeszcze oddalić budując kompaktowe ronda w Radości i Falenicy, ale to przy obecnym natężeniu ruchu idącego od wschodniej strony obrzeży miasta byłoby już tylko prowizorką, które mimo, że są bardzo potrzebne nie rozwiążą problemu Międzylesia, będącego ważnym węzłem komunikacyjnym dla Wawra, Mińska i St. Miłosnej.
Decyzja o budowie tunelu w Międzylesiu przesądziła o tym samym rozwiązaniu problemu przejazdu przez tory ( a raczej pod) w Miedzeszynie i kiedyś w Radości, a może nawet w Falenicy. Jakby na to nie spojrzeć, doszło do pewnego „zapętlenia” się władzy, która też mówi …NIE!
**
„NIE” burmistrza Wawra.
*
Będąc wiernym fanem admina GW ze smutkiem muszę odnotować fakt, że poziom wiedzy o Wawrze sporej części piszących na łamach forum Wyborczej jest …żenująco niski.
A wydaje się, że czytając Informator Wawra, Mieszkańca i nawet Kurier wawerski ( tylko w wersji papierowej) znajomość tego, co władza zamierza i co robi powinna być większa.
Dziwić nie może, że próba wymuszenia wniesienia pod obrady sierpniowej sesji Rady dz. Wawer sprawy protestu przeciwko przebudowie ww. ulic została sprawnie „spacyfikowana”, jak czytamy w ostatnim Mieszkańcu.
Bo też nasi radni z troską pochylają się nad tą sprawą. Na dowód tego można przytoczyć dwa fakty ( oba zostały zaprotokółowane na sesyjnych posiedzeniach).
Pierwszy – radni postulowali usunięcie tablic informacyjnych ( jedna wisi przy wjeździe do urzędu), jakoby jadąc prosto ul. Żegańską można dojechać utwardzoną ulicą aż do Starej Miłosnej. Trochę to przypomina postawę strusia, ale co tam – liczy się efekt.
Druga – burmistrz Wawra p. J. Duchnowski starł się niejako z wice- Prezydentem Warszawy, który obiecał swoim sąsiadom ze St. Miłosnej, że jeszcze w tym roku otrzymają wygodne połączenie z Międzylesiem.
Nasz burmistrz powiedział „nie” dla połączenia i przebudowy Al. Dzieci Polskich aż do momentu zakończenia prac nad międzyleskim tunelem.
Nie jest, więc prawdą, że nasi przedstawiciele o nas nie dbają. Bo też nie należy pytać, co Wawer zrobił dla nas, ale co my zrobiliśmy dla niego? Z tego, co pamiętam wyborów do rady osiedla Międzylesie nie trzeba było organizować, ponieważ ilość kandydatów była mniejsza od ilości miejsc. Gdzie wtedy byli protestujący? Może prowadzili swoje małe sklepiki, może odpoczywali na wersalkach przed telewizorami? Chcecie decydować? Nie da się tego robić siedząc w domu.
Słusznie otrzymaliście informację, że sprawa jest jeszcze zbyt niedojrzała i wymaga pracy w komisjach.
Chcąc wiedzieć więcej wystarczy śledzić poczynania komisji Samorządowej, która chyba, jako jedyna spotyka się regularnie.
**
Spec ustawa i konsultacje społeczne
*
Racje mają ci, którzy piszą, ze tak w gruncie rzeczy umiłowanie wolności szlacheckiej, pieniactwo i warcholstwo jest nam bliższe niż dobro wspólne. Dokonania wolnej Polski bledną w porównaniu z dokonaniami tzw. międzywojnia. Mija 20 lat, a wiec niewiele już brakuje, aby powiedzieć, że nie jesteśmy w stanie w ciągu jednego pokolenia zbudować ani jednej drogi.
Dziś już wiadomo, że prace nad budową Trasy Tysiąclecia muszą zostać wstrzymane, bo dzięki konsultacjom społecznym pojawiło się już 30 organizacji, które mówią „nie” jej budowie. Co gorsza, budowa nie tylko ulicy, ale nawet ronda wymaga już specjalnych zapisów, które byłby w stanie złamać opór materii i protestujących.
Należy jednak zdawać sobie sprawę z jednego – nawet gdyby dziś rządził Warszawą prezydent Starzyński niewiele by wskórał.
Nie wszyscy chcą pamiętać, ale Starzyński nie był prezydentem wybranym z woli ludu – był komisarzem, którego zadaniem było wziąć to wszystko „za buzię” i tylko dzięki temu Warszawa mogła się za jego czasów rozwijać.
Protestujący piszą, ze nie było konsultacji – wiele można powiedzieć o obecnej władzy, ale jednego nie można jej zarzucić – ślad jej działalności zawsze odnotowywany jest na stronach Biuletynu Informacji Publicznej. Jak dotąd umieszczono tam pismo w sprawie przebudowy Alei Dzieci Polskich do Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w celu zebrania stosownych opinii niezbędnych do późniejszego otrzymania pierwszej ważnej decyzji - „środowiskowej”. Również na stronach Wawra w tej sprawie znajdziemy zaproszenie burmistrza na tzw. konsultacje społeczne.
Sprawa Żegańskiej jest jeszcze w „gorszym” stanie – na planowanym wyjeździe z tunelu postawiono budynek, nadszedł kryzys i jedyną inwestycją, której los jest niezagrożony w najbliższej przyszłości to budowa basenu, który to jest współfinansowany ze środków unijnych. Najpierw musi być, co konsultować, aby można było konsultować, ale czy protestujący muszą to wiedzieć?
**
Chrońmy Mazowiecki Park Krajobrazowy, ciszę i spokój
*
Jak nam ta ochrona wychodzi, to widać za każdym razem, kiedy zapuścimy się w okoliczny las. Powinniśmy też pamiętać, że każdy plan zagospodarowania terenu dla wawerskich osiedli, które graniczą z MPK zakłada zabudowę osadniczą. Nie rekreacyjną, ale osadniczą, co w praktyce oznaczać może np. wybudowanie 30- stu domów z 30 – stoma szambami na działce, gdzie drzewa mają zajmować 70 % tzw. biologicznie czynnej powierzchni.
Jeśli ktoś szuka ciszy i spokoju w Międzylesiu to jakby się spóźnił o lat, co najmniej trzydzieści. Dziś można to jeszcze znaleźć w Żanęcinie ( za Wiązowną – kierunek na Lublin), ale cisza już sporo kosztuje – 295 – 310 złotych za 1 m kw.
Tylko wyobraźcie sobie dojazdy swoich dzieci do szkół i na zajęcia dodatkowe i Wasze dojazdy do pracy.
Ktoś, kto chce, aby po raz kolejny utrącić projekt przebudowy ciągu tych ulic i zafundować tunel pod torami PKP a’ la Dźwigowa działa przeciw dobru wspólnemu i ogółowi obywateli tego miasta.
Kto patrzy na znaki informacyjne ten wie, że jadąc od strony ronda dojedzie do Instytutu Kardiologii w Aninie, Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego, który jest rozbudowywany zgodnie z obietnicą dana p. HGW przez jego dyrektora o 200 łóżek i, że tędy można dojechać do CZD. A czy karetki potrafią latać?
Czy życie przy wiecznie zakorkowanej ulicy będzie znośniejsze niż przy ulicy wyciszonej ekranami, o które od lat starają się mieszkańcy Zwoleńskiej?
To prawda będą wyburzenia, ale często dla mieszkańców wyburzanych domów to będzie jedyna szansa na godziwe pieniądze i znalezienie czegoś bardziej odpowiedniego.
Pierwsi, którzy zdecydowali się na wyprowadzkę z okolic Marsa, dziś chwalą siebie za odwagę - pieniędzy starczyło na fajne lokalizacje. Ostatni już tego powiedzieć nie mogli – kupując „na górce”, musieli jeszcze się zapożyczyć. Nie wszystkich wyburzą – inni będą zbyt daleko jezdni, ale blisko hałasu, dlatego jeśli dają ekrany to należy je brać. Jeśli protestować to tylko po to, aby jak najwięcej zyskać – np. podłączenie do miejskich mediów za darmo lub półdarmo.
Przykład Aleksandrowa jest tu jak najbardziej na miejscu – 15 lat walki z cmentarzem nie przyniosło żadnych pozytywnych zmian na terenie osiedla. Walcząc przeciw czemuś, należy koncentrować się na walce o coś, co podniesie jakość naszego życia.
Trzeba ten protest po prostu wysoko „sprzedać”.
W dzielnicy, gdzie budowa ronda trwa latami, budowa ulic mimo poparcia „najwyższych” władz miasta dla tego projektu nie będzie trwała krócej – już dziś prawdopodobnie utopiono pieniądze w projekt tunelu, który nie zdąży wejść fazę realizacji w wymaganym terminie. Również nie słychać krzepiących informacji o postępach na budowie kolektora „W”.
- Jest, więc niejako czas, aby podjąć decyzję o …sprzedaży tej posesji, która będzie graniczyła z ulicami o kategorii KZ ( komunikacja zbiorowa). To się zdarza, – gdy tylko właściciele mieszkań na Palmowej zobaczyli, w jaką wpadli opresję zaraz w agencjach pojawiły się informacje o „okazyjnych” sprzedażach pięknych mieszkań. Może to nie do końca etyczne, ale za brak wiedzy również się płaci.
**
Nie rozdziobią nas kruki i nie rozjadą nas tiry.
*
Tir-y w Wawrze, nawet na międzyleskim rondzie, nawet na ulicach o 5-cio metrowej szerokości, to w Wawrze to nie jakieś rzadkie zjawisko. Trudniej nawet o spotkanie z krukiem, niż TIR-em.
Co wolicie? 15 samochodów dostawczych pod Biedronką, czy jednego TIR-a?
Polska nie może się do końca zdecydować, czy chce widzieć wielkie samochody na torach, gdzie średnia szybkość transportowa wynosi 20 km/ h, czy chce mieć pieniądze z akcyzy paliwowej? Z TIR-ami można sobie poradzić – ustanawiając stosowną wysokość tunelu, instalując bramki i budując kładki dla pieszych. I o tym warto również pamiętać protestując przeciwko zmianom, które są potrzebne i oczekiwane - Wierzę, że jednak przez większość Wawerczyków.
Chcąc posłużyć się językiem protestujących, można by powiedzieć tak:
*
„ Obiecajcie, że codziennie rano będziecie sterować ruchem na zapychających się rondach, że sami przesiądziecie się na rowery i furmanki.
Obiecajcie, że pracować, uczyć, robić zakupy i bawić się będzie się tu, na miejscu – w wawerskim skansenie.
Obiecajcie, że wyjdziecie przed szereg podacie swoje nazwiska i powiecie, że protestujecie dla dobra nas, naszych dzieci i wnuków…
Boicie się, żal Wam utraconego dzieciństwa, może młodości w cichym i spokojnym Międzylesiu?
To przeszłość, teraz chodzi o przyszłość...”
Za chwilę podobna batalia rozegra się w Miedzeszynie, potem w Józefowie, bo świat nie stoi w miejscu.
**
j.
*
Na zdjęciu: owa autostrada dwujezdniowa z pasem zieleni – istniejąca ulica Żegańska