"Czarna" 10-tka...

Ten post ( o ile miał w ogóle powstać) powinien był się znaleźć w naszej edycji czerwcowej, na podsumowanie 10-ciu lat portalu f.pl. Ale cały czas zastanawiałem się, czy obciążać Wasz wzrok, czy też dać sobie z tym spokój? Jednak jak widzicie ( i czytacie) postanowiłem jednak zachęcić Was do sięgnięcia pamięcią wstecz i zaproponować postawienie pytania, co dalej?

Zacznę od szefa diecezji, który ostatnio podpisał list z racji zorganizowanego (z sukcesem) spotkania młodych chrześcijan w Krakowie. Nie wiem, czy też zwróciliście uwagę na…podpis – „ Wasz biskup Henryk”, co wydaje się mi się dość zaskakujące (na plus), chociaż posługę abp. Hosera oceniam dość chłodno, tym bardziej, że na f.pl wyrażałem nadzieję, że zmiana po latach rządów abp. S. Leszka Głodzia powinna nam wyjść na dobre, bo abp. Hoser ( wówczas bp.) był spoza „układów”. I o ile objęcie archidiecezji warszawskiej przez ( obecnie) kard. K. Nycza uważam za strzał w dziesiątkę, tak tu…

Niewątpliwie cieniem kładzie się cały czas decyzja w sprawie ks. W. Lemańskiego, tym bardziej, że jeszcze tylko kilka miesięcy i Rok Miłosierdzia odejdzie do historii, gdy tym czasem nie mniej wyraziści „czarni” szaleją, szaleją, szaleją…

Druga dekada XXI wieku pokazuje też coś innego – coraz bardziej prężny „churching”, widać to w Wawrze, widać w stolicy, widać w innych miejscach w Polsce. Za sprawą decyzji poprzedniego biskupa również i owe „chodzenie” po kościołach stało się moim ( i jak widzę nie tylko moim) udziałem. Ale, żeby nie było – każdemu nowo mianowanemu proboszczowi dawałem szansę, chociaż po tylu już latach „wychodźstwa” muszę zapytać – a dlaczego, niczym chłop pańszczyźniany, mam być przywiązany do parafii/ kościoła, który leży najbliżej mojego domu?
Od kilku lat moją „parafią” jest ta, do której mam niemal 7 km i chciałbym ten stan prawnie uregulować. Oczywiście przeglądam stronę „swojej” macierzystej parafii, wspieram ją darowiznami odpowiadając na apele, przyjmuję księdza po kolędzie, ale mam świadomość, że ks. Proboszcz może z czystym sumieniem wpisać w kartotece: „ pp. wierzący, ale ( u mnie) niepraktykujący”.

Ważne jest jednak, kto dowodzi i jak dowodzi parafią? Mam chyba coś z Wincentego Witosa ( wiem, przesadziłem:)), ale nie akceptuję „przymierza ołtarza z tronem” – w parafii, której czuję się członkiem słyszę tylko jedno kazanie i dotyczy ono zawsze Ewangelii – tylko takie podejście do „sprawy” w pełni akceptuję. Jeżeli śledzicie doniesienia prasowe, to zapewne odnotowaliście informację o topnieniu szeregów katolików (protestantów również) w Niemczech, co ma też bardzo wymierne materialne skutki – 9% podatek z pensji na rzecz kościoła przestaje wpływać. Topnieją też szeregi księży – więcej ich umiera, niż jest wyświęcanych. Kościoły chrześcijańskie próbują się ratować „importem” duchownych, m.in. z naszego kraju, ale tu okazuje się, że o ile w Polsce duchowny ma autorytet przypisany z urzędu, o tyle tam, na autorytet trzeba sobie zapracować, co wymaga wysiłku, stad pojawiają się rozczarowania po obu stronach.

Cały czas widzę kilka spraw…

a) „Utajnienie” dochodów i wydatków polskich parafii – miały to w jakiś sposób załatwić rady ekonomiczne, ale to nie działa. Raczej cały czas liczy się na hojność wiernych. Pytanie tylko, kto utrzyma kościoły, gdy starzy wymrą, a młodzi się w nich nie odnajdą?
b) Z powyższym wiąże się ta dewiza : „ Po nas choćby potop” – bo jakie inne można odnieść wrażenie, gdy słowa kierowane są do odchodzącej już generacji, zrażając tych nieobecnych w myśl zasady „ za naszego życia kościoły nie opustoszeją, a potem niech się martwią następcy" – lepiej to Wam wyklaruje o. L. Wiśniewski.
c) Wielkie obawy przed udzielaniem komunii na rękę, co jest tłumaczone zgnilizną, która zaatakowała i zniszczyła Zachód, a jednak napisane jest - „ bierzcie i jedzcie”, a nie - „ niech was karmią”
d) Owe „przywiązanie do ziemi” – czyli brak wyboru, bo podejrzewam, że mimo całej sympatii po drugiej stronie nie uda się uzyskać akcesu do parafii, która nie przylega do miejsca zamieszkania. Kolega z Michalina chodzi do falenickich Jezuitów i pyta głośno, czy pojęcie parafii, ma jeszcze sens?
e) Nie wierzę, aby Kościół katolicki zrezygnował ze spowiedzi usznej, bo w pewnych sytuacjach jest ona w stanie zastąpić kozetkę u psychoanalityka, ale oczekiwałbym , aby sakramenty nie były mieszane – noc konfesjonałów to zbyt mało, a spowiedź w czasie Mszy św. i jej przerywanie „ bo trzeba zebrać tacę” to zły zwyczaj. Mimo wszystko, spowiedź powinna nieco "boleć " - poświęcam czas ja, poświęca duchowny, mogę ją "odfajkować", ale mam warunki na coś "poważniejszego",stąd popieram inicjatywy ks. Piotra o kościele otwartym i sobotnim wieczorze "czynnego" konfesjonału.
f) Seminaria powinny skończyć z ilością , a zająć się jakością (czy każda diecezja musi mieć swoje?). Zasada PKP „nie wychylać się” nie może pozbawiać nas kolejnych Lemańskich, Bonieckich, Tischnerów, Kaczkowskich i Życińskich.
g) W przypadku braku zgody na nowe cmentarze trzeba poważnie podejść do kremacji, chociażby wiązało się to z ciosami w tradycję i cmentarne lobby.
h) Jeśli już nie jawny podatek, to prawdziwe „co łaska”, zgodnie z wytycznymi papieża Franciszka
i) Jawność przychodów i wydatków powinna uczyć nas odpowiedzialności za majątek trwały Kościoła

Wypada wspomnieć w tym miejscu ważne postaci (nie zawsze docenione) : ks. Eugeniusza z Aleksandrowa, proboszczów roku: Ks. Marka i ks. Krzysztofa, jak również ks. Pawła, będącego dla wielu stałym spowiednikiem w falenickim kościele.

I na koniec – chociaż nasza chata skraja ( ale już niedługo i nas to czeka) to kibicuję bp. G. Rysiowi, aby otrzymał buławę diecezji krakowskiej i nie tylko dlatego, że to mój rocznik, ale przede wszystkim dlatego, że to już czas najwyższy na odważne decyzje na samej „górze” – prymas W. Polak, bp. A. Czaja to cały czas zbyt mało, aby zmienić oblicze Episkopatu i otworzyć Kościół w Polsce na nowe, chyba jednak niełatwe czasy. Polska łódź Piotrowa wymaga silnej ręki i ostrego wzroku – oglądanie się za siebie nigdy się nie sprawdzało…

j.

Odpowiedzi

Współczuję Krakowowi

Jednak nie Grzesio Ryś,ale bp. Jędraszewski...chyba jednak doradcy Franciszka się pogubili:(.